Design z sygnaturą projektanta, pomysł na prezent wymarzony
Jak co roku historia się powtarza. Biorę kartkę i próbuję stworzyć listę prezentów dla moich bliskich kobiet i mężczyzn, dzieci i czworonogów. Staram się ją ukleić w miarę kreatywną i niedrenującą nadwątloną kieszeń. Problem z wyborem polega na tym, że sama ukręciłam bat na siebie: wychowałam czeredę estetów i do tego ideowo zaangażowanych w chronienie planety przed zalewem nikomu niepotrzebnych rzeczy. Coraz tańsze, „designerskie gadżety” nęcą nas wszystkich i na co dzień. No, prawie spełniony sen Wandy Telakowskiej, założycielki Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, która chciała, żeby piękno było na co dzień i dla wszystkich. Moim bliskim nie o takie prezenty chodzi. Nie zostaje nic innego tylko albo coś stworzyć samemu, albo znaleźć coś z sygnaturą dobrego projektanta. Liczy się pomysł!

Reuse, czyli designerskie gadżety kupowane z czystym sumieniem
Co zrobić nie wychodząc z domu? Każde pójście do centrum handlowego, czy niewielkiego sklepu kończy się zawsze tym samym: nieplanowanymi zakupami. Oferta jest wielka, a nasza silna wola i refleksja przytłumiona ilością nęcących propozycji. Siedząc w domu, przyklejeni do klawiatury, otwieramy przed sobą i na naszych monitorach niekończące się pasaże handlowe. Co robić? Mój pomysł na prezenty w tym roku, przyznam, nie jest banalny. Sięgnęłam do moich żelaznych zapasów kolekcji vintage designu, którą mam pochowaną w różnych pudłach. Trzymam w nich rarytasy, klasyki wzornictwa i różne niezidentyfikowane, ale zawsze piękne i nietuzinkowe dawne „designerskie gadżety”. W tym roku padło na ceramikę, meble i tkaniny. Mam ich bardzo dużo. Wśród tkanin znajduję niektóre stare i przechodzone, a inne nigdy nieużywane, ale równie stare i piękne. Narzuty, dywany, obrusy, ścierki do naczyń, bieżniki, kupony tkanin z metra. Oryginalne wzory i kolory sprzed lat. Sam smak i styl.
Vintage design, czyli dostępny prezent dla każdego
Teraz zostaje już tylko jedno zadanie: przekonać Jarka do wytrzepania i zwiezienia do czyszczenia urodziwych włochatych dywanów, wywietrzenia cudownych, dwustronnych narzut o kolorach i splotach, o których dzisiaj nie ma co marzyć. Poza tym przyniesienia maszyny do szycia z piwnicy i uszycia obrusów, eleganckich serwetek na stół, stylowych fartuchów, zawadiackich toreb, czy poszewek na poduchy. Takie szycie jest proste i nie wymaga wyjątkowych zdolności, ale za to, jaki będzie efekt, gdy obdarowany dowie się, że prezenty zostały wykonane własnoręcznie. Podarować je można zgodnie z potrzebami naszych najbliższych. Studentka raczej nie potrzebuje obrusa i 6 serwetek, ale poszewkę na poduszkę, albo torbę już tak, zwłaszcza jeśli design jest oryginalny z lat 70. Dobra narzuta na nowe łóżko daleko od domu czy filigranowa filiżanka na poranną kawę przyda się, bo przypomni każdego dnia rodzinę, która została daleko. W sklepie takich unikatów nie znajdziecie, a nawet jeśli to zapłacicie za nie bardzo słono.

Znalezienie niezwykłego, zwykłego obiektu
Sam pomysł wręczania prezentu, któremu nadajemy drugie życie, nie jest jeszcze zbyt popularny, więc liczę na efekt zaskoczenia. W Polsce rzeczy używane kojarzą się raczej z czymś gorszym, nie to, co w Skandynawii. Nordyckie kraje dbają o swoje zasoby naturalne od lat i tam przerobiony lub uzdatniona stara rzecz służąca wiele lat innym, cieszy się wielką estymą i nie musi być koniecznie dziełem sztuki pozyskanym na aukcji. Wystarczy kiedyś zwykły, a dzisiaj już niezwykły, przedmiot codziennego użytku, który uczyni nasze wnętrze bardziej stylowym. Kluczem do sukcesu będzie jednak nie jego wybór, ale i odrobina empatii i znajomości gustu przyszłego obdarowanego. Młode pokolenie coraz częściej prosi starszych o niekupowanie niepotrzebnych prezentów, ale o zrzutkę na rarytas, o którym marzy. Bardzo takie myślenie podoba się komuś takiemu jak ja, kto od lat dbał, żeby nie wyrzucać rzeczy, o które zabiegają dzisiaj młodzi esteci.
Jak wybrać idealny prezent?
Zacznijmy od chwili refleksji. Nasi bliscy są różni. Ich oczekiwania i styl życia jest często odmienny od naszego. Warto zatem uruchomić wyobraźnię, by dostosować prezenty do prawdziwych potrzeb lub marzeń wybrańców, którzy już niedługo będą się cieszyli z dopasowanych do ich gustów rarytasów. Zdziwilibyście się, ile osób wcale nie oczekuje przedmiotów znanych marek, bo które można dzisiaj kupić w wielu outletach, ale unikalnych prezentów z pomysłem. To trochę tak jak z naszym jadłospisem na święta: czym wszystkich zaskoczyć, jeśli na naszych stołach pojawiają się wszystkie przysmaki przez okrągły rok?

Nie promocja znanej marki, ale wyobraźnia
Każdy miłośnik współczesnego i ciekawego designu liczy na coś wyjątkowego i tutaj w sukurs przychodzi nam vintage design. Dostępny, ciągle nie najdroższy, ale na pewno wymagający naszego zaangażowania. Setki przedmiotów, które są wyłącznie dekoracją lub praktycznych codziennego użytku: począwszy od porcelany, czyli filiżanek i stylowych dzbanków i serwisów, po przydatne wazony, a skończywszy na zasłonach, plakatach, ściennych zegarach i lampach. Wszystkie je można wyszukać na portalach i w miejscach, które specjalizują się w vintage rarytasach. W tym roku w naszym studio, po raz pierwszy, też przygotowaliśmy wspaniałe przykłady polskiego i zagranicznego designu. Wrzuciliśmy je też do sieci, bo nie każdy może podjechać do nas w Gdyni. Znaleźć tu można prezenty dla mężczyzn i kobiet w każdym wieku. Dla dzieciarni można trafić na zabawki z epoki kosmicznych podbojów księżyca lub łamigłówki (co za piękne słowo!) i inne atrakcje. My sami mamy wielką radość z tego, gdy widzimy jak te „źle urodzone” w PRL-u cuda budzą prawdziwą radość. Nareszcie!
Ikony designu jako prezent?
Kto ma zasobniejszy portfel ten może się poważyć na spełnienie marzeń kolekcjonera lub kolekcjonerki i zakupić prawdziwą perłę, ozdobę każdego wnętrza. Ikony designu są nie tylko synonimem luksusu, ale doskonałą lokatą kapitału, więc to cenny prezent, który będzie w dodatku zyskiwał na wartości z biegiem czasu. Szukajmy ich w sprawdzonych miejscach lub u sprawdzonych sprzedających – zaufanie to dzisiaj ważna waluta.

A może kolekcja?
Przez wiele lat na święta dostawaliśmy od mamy mojego męża wspaniałe dzwonki zaprojektowane przez znanych projektantów. Wykonane z porcelany lub szlachetnego kryształu każdego roku cieszą oczy na naszej choince. Co roku przybywał nowy okaz i do dzisiaj budzi naszą radość i wspomnienia z kolejnych wspólnie spędzonych świąt. Krok po kroku budowała się kolekcja, która dzisiaj jest zdecydowanie dużo warta i daleko przekracza sumę wartości pojedynczych dzwonków. Nigdy nie myśleliśmy o tym, że w ten sposób budujemy kolekcję, a teraz ze zdziwieniem patrzymy na ten zbiór kruchych i pięknych rarytasów, które budzą w nas tak dobre emocje. Dzielę się tą historią, bo może komuś podrzucę pomysł na prezenty, które powtarzane co roku mogą budować komuś kolekcję i stać się pamiątką razem spędzonych chwil. Już sobie wyobrażam zbiór pięknych wazonów projektów Jana Sylwestra Drosta, czy porcelanowe filiżanki Ćmielowa, a może piękne lampy Wilkasów? Życzę wszystkim kolekcjonerom prezentów, które uzupełnią ich kolekcję, a zbieraczom wspomnień wielu dobrych wspólnych rozmów z bliskimi. Opowiedziane historie są warte więcej niż materialne prezenty, ale kiedy występują razem to jak trafienie 6 w totka. Dajmy sobie czas i uwagę, bliskość i wzajemność dostaniemy zwrotnie, szybciej niż można by się spodziewać.

Beata Bochińska
Historyczka sztuki, prezeska Fundacji Bochińskich, specjalistka zarządzania wzornictwem i prognozowania trendów stylistycznych, autorka książek, raportów, kuratorka festiwali i wystaw, jurorka konkursów projektowych. Była prezesa IWP i wykładowczyni SGH, UW. Prywatnie kolekcjonerka wzornictwa z obszaru Europy Środkowej i Wschodniej zza żelaznej kurtyny.
