Nowa
Beata Bochińska

Gdynia Design Days 2025 – refleksje na gorąco 

Wróć do listy aktualności
Nowa
Beata Bochińska

Gdynia Design Days 2025 – refleksje na gorąco 

Minął kolejny festiwal. Gdynia Design Days 2025 przeszedł przez nasze studio i miasto z setkami rozmów nakarmionych pomysłami i energią branży kreatywnej, która właśnie staje przed wielką zmianą zapoczątkowaną przez epokę algorytmów. Przez nasze studio przewinęły się setki ludzi, zapraszaliśmy ich imiennie na kilka miesięcy wcześniej i trafiali przypadkowo – projektanci, architekci, wykładowcy, przedstawiciele instytucji kultury i biznesu, a przede wszystkim ci najważniejsi: miłośnicy dobrego dizajnu, którzy co roku pytają: „A co tym razem pokazujecie? Czym nas zainspirujecie?” 

Te pytania lubię najbardziej. Bo przecież nie chodzi tylko o nowości. Chodzi o sens. O opowieści, które przychodzą z projektowaniem – tym codziennym i tym wizjonerskim.

Gdynia Design Days 2025 – Studio Fundacji Bochińskich, fot. Jan Rusek

W naszym studio odbyły się dziesiątki rozmów – na początek z zespołami kreatywnymi i komunikacji IKEA czy LPP, które, jak to koncerny, korzystają z takich imprez, by rozwijać kompetencje swoich pracowników oraz z członkami licznych studio architektonicznych. Twórcy naszych wnętrz z zaciekawieniem przeglądali „Małe mieszkanie” – książkę z lat 60., zaskakująco aktualną w erze algorytmicznego zawężania przestrzeni życiowej i dyskutowali o współczesnej definicji luksusu, która właśnie zmienia się na naszych oczach i muszą się do niej odnieść w swoich projektach. Wśród nich byli goście z Berlina, Wrocławia, Danii, Finlandii, Łodzi, Szczecina, Krakowa, Koszalina, Słupska czy Poznania i Warszawy… i całego Trójmiasta. Czytelnia pulsowała życiem, a wystawa i warsztaty – od coachingowych w sali warsztatowej po storytellingowe, które odbywały się non stop w naszym pudle – znów przyciągały tych, którzy szukają odpowiedzi i nie boją się pytać.  

Ale najwięcej emocji – i to tych prawdziwych, nieprodukowanych na potrzeby mediów społecznościowych – wywołał projekt Dizajn Ałtlet

Dizajn Ałtlet – manifest młodości i sensu

Na pozór to tylko pop-up. W praktyce – żywa lekcja kultury materialnej i społecznej. Młodzi projektanci z koła naukowego Proces z ASP w Gdańsku stworzyli miejsce, które kipiało ideą. Przekazaliśmy im część naszej prywatnej kolekcji – ponad 800 przedmiotów zaprojektowanych przez projektantów poprzednich dekad. Obiekty nie muzealne, lecz użytkowe – wazony, lampy, karafki, serwisy, radia, projektory do bajek – wszystkie z duszą i historią. 

Zamiast je eksponować za szkłem i na kubikach wystawienniczych, zaproponowali coś więcej: adopcję przedmiotów. Przez cały czas trwania festiwalu, młodzi w zaprojektowanych przez siebie koszulkach przekonywali odwiedzających, że „dobrze zaprojektowane” znaczy także „wiecznie aktualne”. Że ręcznie szlifowany brzeg szkła i precyzyjnie zaprojektowany dzbanek mówią o nas więcej niż feed na Instagramie. 

Gdynia Design Days 2025 – Dizajn Ałtlet, fot. Jan Rusek

Ponad 300 osób wzięło udział w tej emocjonalnej wymianie. Przedmioty (ponad tysiąc sztuk!) „przeszły dalej” – do nowych domów, z nową opowieścią. A darowizny, które wpłynęły na konto Fundacji Bochińskich, w całości sfinansują staże dla młodych autorów projektu

Ten projekt był czymś więcej niż edukacją. Był przypomnieniem, że projektowanie to nie tylko forma, ale również sens. Że każda rzecz – jeśli została zaprojektowana z myślą o użytkowniku – ma wartość. I że „edukacja do kultury” nie musi być „eventem”, wystarczy dać przestrzeń do działania i zaufanie. Resztę zrobią młodzi. 

Właśnie to zrobili: zaprojektowali pop-up i jego identyfikację, sfotografowali obiekty, opisali ich wartość, zbudowali przestrzeń, uruchomili oprowadzenie. Bez instytucjonalnego zaplecza, ale z ogromną determinacją. Dla wielu z nich było to pierwsze zetknięcie z pełnym cyklem projektowym – od koncepcji, przez produkcję, aż po efekt w realnym świecie. I właśnie to – ta realizacja – była ich największym sukcesem. 

Gdynia Design Days 2025 – Dizajn Ałtlet, fot. Jan Rusek

„Gra Towarzyska” – dizajn intymny 

W studio fundacji wystawa kuratorki Kasi Hodurek-Kiek „Gra Towarzyska” – wywołała dyskusję o przedmiotach, które zapraszają do relacji. Subtelne, ciekawe formy, scenografia narysowana światłem i cieniami wzbudziła wiele radości. To nie była wystawa do „oglądania”. To była wystawa do przebywania. Kuratorka stworzyła przestrzeń, w której dizajn przestaje być eksponatem, a staje się towarzyszem – milczącym, ale obecnym, dającym radość i rozwijającym kreatywność nas wszystkich. Widz stawał się uczestnikiem. To był dizajn empatyczny, przypominający, że nasze relacje z rzeczami są tak naprawdę relacjami z samymi sobą oraz ze sobą nawzajem.

Gdynia Design Days 2025 – Gra Towarzyska, fot. Jan Rusek

„Trzeci wymiar rzemiosła” – nowa duchowość materii 

Z kolei wystawa prezentowana w Halach Targowych „Trzeci wymiar rzemiosła” z obiektami Marii Bąk, kuratorowana przez Anię Kotkiewicz w przestrzeniach Halo Kultura, pokazała, że rzemiosło wraca – nie jako nostalgia, lecz jako opowieść o Taczasie i skupieniu. Gliniane formy, miękkość struktury, delikatność koloru. To był powrót do dotyku, do procesu, do uważności. Wystawa mówiła: nie spiesz się. Zatrzymaj się przy przedmiocie, poznaj jego temperaturę, jego intencję. Dizajn, który nie błyszczy – ale zostaje w pamięci, bo dotyka głębiej, a do tego powstaje dzięki technologii druku 3D, co dla wielu odbiorców było całkowitą nowością i dużym zaskoczeniem – nie spodziewali się zobaczyć rzemiosła doby algorytmów.

Gdynia Design Days 2025 – Trzeci wymiar rzemiosła, fot. Bartosz Bańka

Festiwal w wersji kameralnej (czyli cichy krzyk) 

W porównaniu z poprzednimi edycjami festiwalu – GDD 2025 był mały. Kameralny. Cichy. Mimo kilku ciekawych wystaw, których wartość była bezsprzeczna (Glina Świętokrzyska, Forever Vacation, Sztuka Starzenia) w mieście brakowało wyraźnych plakatów, oznaczeń, obecności. Pojawiało się pytanie, które nam często zadawano: dla kogo jest ten festiwal? Dla środowiska? Dla instytucji? Dla mieszkańców? 

To pytanie warto postawić, szczególnie że festiwal powstał 18 lat temu z ideą szerokiej popularyzacji projektowania. Wtedy, jako IWP, stawialiśmy na zaproszenie samorządu portowe kontenery wypełnione inspirującymi, zaskakującymi projektami w samym centrum miasta. Tysiące ludzi nie mogły ich ominąć – dizajn był obecny i widoczny. Gdynia czuła, że to prawdziwe święto projektowania. Flagi powiewały na Świętojańskiej. Dziś ten festiwal (?) – jest cichy, bardziej refleksyjny niż emocjonalny, bardziej konstatujący niż kontrkulturowy, bardziej opisujący niż inspirujący. Może taki jest czas? Może epoka tego typu, dużych i masowych imprez, które zaciekawiały i inspirowały, się kończy, może taka formuła nie jest już potrzebna, a może wymaga otwartej dyskusji, jej nowego przemyślenia i nomen omen, zaprojektowania?

Syndrom przesycenia

W czasach, gdy w każdej galerii handlowej można kupić „autorski design”, a targi rzemiosła przypominają Amazon w wersji boutique, formuła „festiwalu projektowego” wymaga nie tyle liftingu, ile reanimacji. Takie wnioski przekazywali nam odwiedzający. Inspiracja to dziś nie tylko wizerunkowa instalacja na Instagram – tych mamy dookoła aż nadto – to iskra, która uruchamia myślenie, pragnienie zmiany. Nie pozwala zasnąć i prowokuje do działania.

Bo świat się zmienia. Odbiorcy też. A design, jeśli nie jest ciekawym inspirującym projektem/ rozmową – staje się monologiem w pustej sali.

Algorytmy i ludzie

Prowadzone przeze mnie warsztaty i wykład – o przyszłości projektowania i roli projektantów w epoce AI – miały pełną salę. Obawiałam się, czy będą cieszyły się popularnością, bo temat nie jest łatwy. Nie jest lubiany i popularny. Budzi niepokój, ba! niechęć. Wielu zamiata go pod dywan. Cieszę się, że rozmawialiśmy o lukach kompetencyjnych, o zmieniających się oczekiwaniach odbiorców kultury, o tym, że instytucje muszą się zmieniać. Że projektant, kurator i odbiorca funkcjonują dziś w jednym, hybrydowym ekosystemie. I że trzeba zrozumieć, jak się w nim poruszać. W końcu o architekturze uwagi, która jest zupełnie inna niż jeszcze dwa lata temu. O tych sprawach lepiej rozmawiać teraz, niż czekać, aż algorytmy nas wygumkują i pominą.  

Gdynia Design Days 2025, fot. Jan Rusek

Na koniec, chciałabym powiedzieć coś bardzo osobistego: projekt Dizajn Ałtlet dał mi radość. Bo był pełen sensu. Bo powstał z potrzeby. Bo pokazał, że przyszłość projektowania ma twarz: Weroniki, Nikoli, Jakuba, Janka, Oliwiera, Pawła, Poli, Magdy, Ani, Karoliny oraz Kazika z naszej fundacji

To był dream team. A jak wiadomo – z takich zespołów biorą się rzeczy, które zostają na dłużej.

———————–

Fundacja Leroy Merlin / partner wystaw Fundacji Bochińskich i Dizajn Ałtletu.

Beata Bochińska
Historyczka sztuki, prezeska Fundacji Bochińskich, specjalistka zarządzania wzornictwem i prognozowania trendów stylistycznych, autorka książek, raportów, kuratorka festiwali i wystaw, jurorka konkursów projektowych. Była prezesa IWP i wykładowczyni SGH, UW. Prywatnie kolekcjonerka wzornictwa z obszaru Europy Środkowej i Wschodniej zza żelaznej kurtyny.