Beata Bochińska

Podróże z wzornictwem w tle. Te miejsca powinien odwiedzić każdy kolekcjoner

Wróć do listy aktualności
Beata Bochińska

Podróże z wzornictwem w tle. Te miejsca powinien odwiedzić każdy kolekcjoner

Podróże kształcą, ale tak naprawdę kolekcjonerowi dizajnu adrenalinę podnosi możliwość upolowania rarytasów. 

W Instytucie Historii Sztuki w Warszawie krążyła taka anegdota, że wykładowcy powinni się zrzucić na opony do samochodu pana Tomasza, bo to on był najlepszym rekruterem studentów. Mowa oczywiście o bohaterze kultowej serii wydawniczej dla młodzieży okresu PRL-u, której bohaterem był tytułowy Pan Samochodzik. To dzięki jego przygodom, w tropieniu i rozwiązywaniu zagadek oraz odkrywaniu skarbów, jakimi były dzieła sztuki (!) niejeden i niejedna z nas decydowała się na ten „mało praktyczny” kierunek studiów. 

Po prostu wielu z nas uważało, że tak właśnie wygląda praca historyka sztuki – coś pomiędzy detektywem, a poszukiwaczem skarbów. Zajęcie marzenie!

Tytułowy bohater był samotnym mężczyzną bez zobowiązań, nisko opłacanym urzędnikiem, historykiem sztuki, romantykiem i poszukiwaczem przygód – po prostu polski Indiana Jones. Z jednej strony niedościgły idol, z drugiej łatwo można było się z nim utożsamić. Skarby znajdował niekoniecznie w dużych miastach wojewódzkich. Ba! zdarzało się, że w miejscach, które w ogóle trudno było znaleźć na mapie, a przecież setki lat temu były znaczącymi i wyjątkowymi siedzibami, a to zakonu templariuszy, a to obserwatorium Mikołaja Kopernika, czy innych alchemików i wróżbitów.

Tak właśnie przygodowa seria opowiadała prawdziwą historię i zachęcała do zwiedzania nieoczywistych miejsc i przyglądania się zabytkom w zupełnie odmienny sposób. To „odkrywanie skarbów i rarytasów” nie opuściło wielu z nas po dziś dzień. Lubimy podróżować i tropić dobre wzornictwo, rozwiązywać zagadki: kto, co i gdzie zaprojektował przy okazji odkrywając ciekawe historie miejsc. A zatem kontynuując tradycję, podpowiadam, dokąd warto się udać po wiedzę lub po nowe obiekty, czyli skarby kolekcjonera dizajnu: 

Wrocław

Pierwszym miejscem wydawałoby się zupełnie oczywistym, a jak się okazuje niekoniecznie przez wszystkich docenionym, jest Wrocław. Kolebka polskiego, współczesnego szkła artystycznego oraz wzornictwa pierwszej wody. To na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych powstał wydział Ceramiki i Szkła, na którym kształcili się prawie wszyscy najlepsi polscy projektanci tych specjalności. W tym samym Wrocławiu pracuje i napisał swoje wyjątkowe opracowania profesor Paweł Banaś, który jako jeden z pierwszych badaczy polskie współczesne szkło docenił i nadał mu właściwą rangę. Jednak, co najważniejsze, znajduje się tu wyjątkowa i przebogata kolekcja szkła oraz ceramiki najwyższej klasy w tym wybitne przedmioty codziennego użytku. Po prostu świetny dizajn.

Muzeum Narodowe we Wrocławiu gromadzi i udostępnia wspaniałe zbiory. Można na nich uczyć się i poznawać wszelkie techniki wytwarzania, poznawać ewolucję form, potwierdzać datowania i odkrywać nazwiska projektantów, których ze świecą szukać w wielu opracowaniach naukowych. Wielu kuratorów muzealnych i badaczy ma problem z zaszufladkowaniem twórczości projektantów szkła, którzy są dla nich artystami, a jednocześnie rzemieślnikami, bo materiał wysoce wymagający, często trzeba sobie samemu ubrudzić ręce i bez huty ani rusz. Ta dziedzina dizajnu wymyka się prostym klasyfikacjom. Żeby przygotować interesujące wystawy trzeba wiedzy i wyobraźni, a to nie zawsze idzie w parze. Muzeum Narodowe we Wrocławiu ma szczęście, że pracuje w nim i dba o jakość artystyczną i merytoryczną wystaw i kolekcji, dr Barbara Banaś. Wydany przez nią Polski New Look podbił serca zbieraczy i kolekcjonerów wzornictwa, stał się wręcz kultową pozycją na półkach od morza po Tatry. W naszej czytelni też ją znajdziecie. Wrocław! Dla mnie miejscówka nr 1 dla wszystkich poszukujących wiedzy i estetycznych doznań związanych z wzornictwem szkła i ceramiki, w sam raz na weekend lub zwiedzanie, gdy odpoczywamy na Dolnym Śląsku. Ciekawa jestem, które obiekty z tej kolekcji Was zachwyciły najbardziej?

Kłodzko

Drugie miejsce, które polecam na wypady, szczególnie w drugiej połowie tego roku, to Kłodzko. Leży również na Dolnym Śląsku. Dlaczego ten region tak obfituje w wyjątkowe miejsca? Opisałam to szczegółowo w mojej książce, ale tutaj tylko wspomnę, że ziemie, po wojnie przekazane nam w wyniku porozumień jałtańskich, były niezwykle uprzemysłowione, co w połączeniu ze szkołą wyższą kształcącą projektantów we Wrocławiu musiało wydać owoce, których pokłosiem są świetne zbiory muzealne, oczywiście też dizajnu i te koniecznie trzeba zobaczyć. Samo muzeum w Kłodzku nie ma tak spójnego i przemyślanego programu wystawienniczego, ale za to ma wspaniałą kolekcję szkła, w której znajdują się wspaniałe rarytasy i przykłady masowo produkowanego dizajnu epoki PRL-u. Aktualnie muzeum przebudowuje ekspozycję więc na pewno, już za moment, będzie co oglądać, bo pewnie kustosze wyjmą ukryte skarby z magazynów. Ktoś się wybiera? Może się tam spotkamy!

Smaczkiem tej wizyty będzie również posłuchanie wywiadu z wybitnym projektantem Profesorem Zbigniewem Horbowym. Rozmowa toczy się nie o szkle, które było jego miłością, ale na temat drogi repatriantów z Kresów Wschodnich do Polski, którą sam, jako dziecko odbył. Film ten ogląda się w prawdziwym towarowym wagonie, którym Polacy ze jechali do swoich nowych domów, które były dla nich zupełnie obce kulturowo. Połączenie tej opowieści o historii miejsca, w zderzeniu z dziełami wybitnego projektanta, prawdziwymi skarbami i unikatami, które można zobaczyć w tymże muzeum na innej ekspozycji, daje niepowtarzalne wrażenia każdemu miłośnikowi dizajnu. Przy okazji, co ważne, w Kłodzku znajduje się sporo antykwariatów, sklepów i wiele osób sprzedaje rzeczywiście cenne przedmioty. Wiem na pewno, bo sama kupiłam tam kilka rarytasów. 

Praga

Trzecie miejsce dla ciekawych świata podróżników, którzy lubią zapuszczać się nieco dalej to Praga w Czechach. To w niej toczy się akcja jednego z tomów Pana Samochodzika, ale nie nakłaniam do szukania uliczki alchemików, ale do zwiedzania dwóch, a może nawet trzech muzeów. Pierwsze to Muzeum Sztuki Dekoracyjnej, drugie muzeum w tzw. Domu Kubistycznym, a trzecie to Muzeum Narodowe. W każdym z nich znajdziecie wspaniałe obiekty i przykłady wzornictwa, zazwyczaj nie tylko czeskie. Obejrzenie ich pozwoli porównać i zobaczyć na jakim poziomie były nasze rodzime projekty oraz poznać nurty europejskie w dizajnie, bo zazwyczaj w czasie wakacji prezentowana jest wystawa, któregoś ze znanych projektantów lub światowych kolekcji muzealnych.

Czesi mają wyjątkową estymę zwłaszcza do szkła. Od pokoleń Bohemia była regionem, który słynął z najlepszych nazwisk, najciekawszych eksperymentów projektowych, czy cennych obiektów wzornictwa i to jest powodem ich miłości do sztuki użytkowej, którą chętnie pokazują i chwalą się nią na całym świecie. Miasto z Mostem Karola doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego położenia w Środkowej Europie i tego, że normalne życie przeciętnego człowieka, w tej części kontynentu, niekoniecznie musi być zwyczajne. Nie święci garnki lepią. Mądrze wykorzystywana i doceniona tradycja owocuje odwiedzinami milionów turystów, którzy doceniają wysiłek kuratorów i traktują zwiedzanie przygotowanych atrakcyjnych wystaw, nie tylko dizajnu, jako obowiązkowe, na równi z kosztowaniem słynnego, lokalnego piwa. Miałam szansę zobaczyć 4 (!) wystawy wzornictwa w trakcie jednego wyjazdu i każda była na najwyższym światowym poziomie.

Zatem Praga koniecznie, nie tylko w czasie wakacji – polecam ją również na weekendowy wypad i także poza sezonem. Nie wspomnę już o dziesiątkach galerii ze szkłem Mosera, obiektami „mid-century-modern design”, czy w końcu ze współczesnym czeskim dizajnem, który po prostu można kupić na wielu urokliwych uliczkach. Polecam też odwiedziny w sklepie słynnej czeskiej marki ze sportowymi butami produkowanymi od lat 50-tych. Bili w niej rekordy najbardziej uznani sportowcy i olimpijczycy. Zakupić można tam kultowe Botas66 – nie będę oszukiwała, kupiłam 3 pary w różnych kolorach. Noszę do dzisiaj. Dobre wzornictwo się nie starzeje. Ktoś jeszcze odkrył tę markę?

Bydgoszcz

Na koniec deser. Zupełnie nieoczywista miejscówka dla poszukiwaczy dobrego dizajnu. Moje rodzinne miasto Bydgoszcz starające się aktualnie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2029 ze swoją piękną, odnowioną Wyspą Młyńską. To na niej mieszczą się największe instytucje związane ze sztuką, kulturą, rzemiosłem artystycznym, czy wzornictwem. Oczywiście z Młynami Rothera na czele, których jesteśmy partnerem we wspólnych działaniach. To tam między 6-8 października tego roku, nasza fundacja, właśnie jako partner strategiczny zrealizowała drugą edycję festiwalu BDP, czyli Bydgoskie Dni Projektowe. To prawdziwe święto dizajnu. Na tym miejskim festiwalu pokazaliśmy, między innymi premierowo, nigdy nie upubliczniane wcześniej obiekty z lat 60. i 70. Dla kolekcjonerów wzornictwa to prawdziwe perły. Ponadto w mieście, spacerując tylko po centrum, można zwiedzić tzw. muzyczny dystrykt (zielona dzielnica w centrum miasta) kształcący zwycięzców konkursów Chopinowskich: z przepięknym parkiem, muzycznym placem zabaw, filharmonią i wybitnymi szkołami muzycznymi – z okien nierzadko wysłuchać można dochodzących koncertów i ćwiczących mistrzów. Teatry, Opera Nova ze swoim festiwalem i liczne muzea oraz prężnie działające BWA, we współczesnym modernistycznym budynku z lat 70-tych, dostarczą estetom wielu wrażeń nie tylko na wystawach sztuki użytkowej.

W Bydgoszczy jednak dla miłośników dizajnu najciekawsza, poza licznymi wystawami wzornictwa, jest zróżnicowana architektura miejska od secesyjnej po modernistyczną, ale również fabryczna, czyli przemysłowa. Nie tak ogromna jak w Łodzi, ale za to niezwykle ciekawa i pochodząca również z lat 60 i 70. Wystawę na jej temat pt #przemysłowaFOTOBydgoszcz przygotowała, swego czasu, dr Iwona Jastrzębska-Puzowska, która współpracuje na stałe z naszą fundacją. Ekspozycja w Muzeum Okręgowym, które mieści się w zrewitalizowanych spichrzach nad Brdą, budziła powszechne zainteresowanie mieszkańców i zwiedzających, zwłaszcza, gdy wyjaśniono jakość budynków zaprojektowanych w duchu awangardowych rozwiązań Le Corbusiera oraz wcześniejszych XIX wiecznych, wybitnych twórców berlińskich. Przyznam, że to z tej wystawy dowiedziałam się sporo na temat kultowych marek PRL-u, czyli: Rometu, Eltry, Telfy, Fotonu, czy Bydgoskich Fabryk Mebli. 

Jako fundacja wykorzystaliśmy część materiałów zgromadzonych przez kuratorkę w trakcie pokazywanych przez nas wystaw: Blisko, RóżniMyGra Towarzyska na poprzedniej edycji BDP w 2022, dzisiaj udostępniamy w serwisie Dizajn na wynos. W Bydgoszczy znajdują się też miejsca, które sprzedają przedmioty z etykietką „design by mid-century-modern” czyli po polsku wzornictwo z PRL-u , jak choćby meble Hałasa, Lejkowskiego, czy szkła Wiesława Krysiaka. Oczywiście trzeba na nie polować w antykwariatach i innych galeriach, ale cóż tak nie cieszy zbieracza i kolekcjonera jak polowanie na rarytasy z podchodami. Jestem ciekawa, kto się wybiera na Wyspę Młyńską tropić dizajn razem ze mną? 

Beata Bochińska
Historyczka sztuki, prezeska Fundacji Bochińskich, specjalistka zarządzania wzornictwem i prognozowania trendów stylistycznych, autorka książek, raportów, kuratorka festiwali i wystaw, jurorka konkursów projektowych. Była prezesa IWP i wykładowczyni SGH, UW. Prywatnie kolekcjonerka wzornictwa z obszaru Europy Środkowej i Wschodniej zza żelaznej kurtyny.