Misją Fundacji Bochińskich jest rozwijać młodych ludzi i ich pasje.
Robimy to między innymi dzięki praktykom studenckim – duże zainteresowanie fundacja wzbudza wśród studentów i studentek zarządzania instytucjami artystycznymi na Uniwersytecie Gdańskim. Pracują u nas już 4 osoby absolwenckie z tego kierunku, a wszyscy okazali się być miłośnikami dizajnu, pracy projektowej. Z delikatną pomocą Beaty i Jarka Bochińskich koordynują duże projekty, zajmują się marketingiem internetowym i zarządzają wystawami Dizajn na Wynos.
Nina Kardaś odbyła w Fundacji Bochińskich przedwakacyjną praktykę studencką. Podczas naszej rozmowy wstępnej przyznała, że interesuje się dizajnem i projektowaniem. Kilka miesięcy później, animacja, którą współtworzyła z Kubą Koncewiczem pokazuje się wieczorami na elewacji studia F.Bo w PPNT Gdynia. Niepowtarzalną okazją do jej stworzenia były GDD 2023. O procesie ich współpracy rozmawiałam z nimi podczas słonecznego czerwcowego wieczora.
Weronika Żołędziowska: Kuba, czy miałeś wcześniej doświadczenie w podobnej współpracy?
Jakub Koncewicz: To była rzecz, której zawsze chciałem spróbować. Przynajmniej parę osób z otoczenia powiedziało mi, że takie pomaganie, uczenie kogoś jest działaniem, w którym mógłbym się sprawdzić, ale nie miałem okazji, żeby wykonać z kimś projekt od początku do końca. I nigdy nie zajmowałem się jednoczesnym projektowaniem i organizacją czyjejś pracy.
W.Ż.: Musisz zapewnić, by dla tej osoby, która dopiero w to wchodzi proces był zrozumiały. W jaki sposób wybrałeś zadanie dla Niny? Animację?
J.K.: Zaczęło się o myśli, o której ty mówiłaś – że Nina będzie na praktykach i jest zainteresowana projektowaniem. I chcielibyśmy zrealizować szkolenie, które nie będzie samą teorią i będę jej, powiedzmy, wyświetlał tutoriale albo pokazywał gdzie które narzędzia znajdują się w Photoshopie. Dla mnie najłatwiej jest uczyć się przez praktykę, dlatego zależało mi na tym, żeby proces, do którego podejdzie Nina również był praktyczny. Projekt, który wykonujemy teraz
Mam prawo popełniać błędy i wykorzystywać je, żeby rozwijać się dalej.
W.Ż.: No tak, animację będziemy wyświetlać na elewacji studia Fundacji Bochińskich podczas nadchodzących Gdynia Design Days. Nina, jak się z tym czujesz? Owoce twojej działalności projektowej zostaną pokazane podczas znanego Trójmiejskiego festiwalu.
Nina Kardaś: Zaskoczona, ucieszona, że zapamiętaliście moje zainteresowanie projektowaniem z rozmowy wstępnej. Miałam w trakcie trochę obaw, bo byłam w tym zupełnie zielona, ale cieszył i uspokajał mnie fakt, że to są praktyki i jestem tu po to, żeby się nauczyć. Mam prawo popełniać błędy i wykorzystywać je, żeby rozwijać się dalej. I jest Kuba, który wie co robi.
W.Ż.: Wyobrażam sobie, że to daje spoty komfort, mieć kogoś kto pokieruje cię w tym procesie i jest wyrozumiały.
N.K.: Jak czegoś nie wiedziałam to przychodziłam do Kuby, mówiłam „proszę pomóż!” i dostawałam od niego wskazówki. Dobrze jest się uczyć, kiedy masz kogoś, kto możesz bezpośrednio zapytać – to jest to, czego nie daje Internet i tutoriale. Komfortowej wymiany myśli. Nie czułam się jakby ktokolwiek uważał moje projekty za gorsze – wszystko podlegało dyskusji.
W.Ż.: Teraz będzie pompatycznie. Czego się od siebie nauczyliście? Oprócz oczywistego kontekstu dzielenia się wiedzą.
N.K.: Sporo, bo oprócz obsługi konkretnych programów, to jeszcze pewnego stylu współpracy. Kuba bardzo dobrze cały ten proces zorganizował, wszystko dobrze działało i miało sens. Często spotykaliśmy się w studio fundacji – w międzyczasie robiliśmy małą część projektu, po której widzieliśmy się znowu. Mogłam skonsultować swoje pomysły i projekty – potem przechodziliśmy do następnego wyznaczonego przez Kubę etapu. Nauczyłam się też wielu stricte artystycznych rzeczy, na przykład na temat kompozycji.
Priorytetem programu Masz talent! jest to, żeby Nina się uczyła i żebyśmy nasze starania złożyli we wspólny projekt.
J.K.: Dzięki Ninie mogłem „nauczyć się uczyć”. Chodzi o samą współpracę nad projektem. Nawet jeśli pracuje się z osobą, która nie znała wcześniej oprogramowania lub ma w nim mniejsze doświadczenie, nie znaczy że zawsze będzie się mylić i vice versa – osoba z większym doświadczeniem nie zawsze będzie miała rację i lepsze pomysły. Starałem się cały czas być otwarty na pomysły Niny. To jest nasza wspólna praca. Nie chciałem wejść w takie schematyczne myślenie, że skoro dopiero się uczy, to nie przyjdzie z dobrym pomysłem. Priorytetem dla nas jako Fundacji Bochińskich jest to, żeby Nina się uczyła i żebyśmy nasze starania złożyli we wspólny projekt.
W.Ż.: Jak ten proces sytuuje się pomiędzy wcześniejszymi doświadczeniami twojej pracy projektowej?
J.K.: Praca nad projektami wygląda różnie, często w wyniku różnych czynników zewnętrznych. Tu, w Fundacji mam wrażenie, że wszyscy bardziej współpracujemy ze sobą niż wykonujemy pracę dla kogoś. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi taki model współpracy, kiedy mogę do projektu dodać coś od siebie z serducha, mimo że nie jest to projekt osobisty. Mam swoją działalność artystyczną, maluję i to są moje własne doświadczenia – nie ma chyba bardziej indywidualnej rzeczy. A jednak w projektach zewnętrznych, które mają się zgadzać z marką – one muszą w większej mierze być dopasowane do zamawiającego.
W.Ż.: Większa uważność na otwartość na drugą osobę niż w pracy indywidualnej?
J.K.: Myślę, że praca projektowa to jest dobrym ćwiczeniem komunikacji. Trzeba uświadomić sobie swoje własne procesy myślowe i nauczyć się jasno je komunikować osobie, z którą się pracuje. Mamy dwie osobne głowy, które myślą co innego – to się może po drodze rozjechać. Musimy dbać o spójność.
W.Ż.: Co robiliście, żeby jasno się komunikować?
N.K.: To musieliśmy przepracować na samym początku – często zakładamy, że coś oczywistego dla nas, będzie też oczywiste dla innych. Później okazywało się, że w dyskusji nad konkretną zmianą myśleliśmy zupełnie o czymś innym. Cały proces musieliśmy dokładnie opisywać i rozrysowywać.
/ob
J.K.: Jeżeli chodzi o konkretne narzędzia – korzystaliśmy z moodboardów, storyboardów, notatek do nich i szkiców. Wspólnie przeszliśmy cały proces projektowy. Dobrze było uświadomić sobie znaczenie samego procesu. Pracując samodzielnie, wiem które etapy mogę przyspieszyć lub pominąć, a kiedy robi się coś wspólnie, nadchodzi szansa wykonania tej pracy powoli, z większą uważnością.
W.Ż.: Nina, co było twoją ulubioną częścią projektowania animacji?
N.K.: Z całości chyba właśnie proces twórczy. Wymyślanie, burza mózgów i przygotowania storyboardów – trzeba było klatka po klatce patrzeć, co się będzie działo, co będzie pasować. W tym momencie rodzi się wizja projektu. Podobało mi się też złączenie naszych prac w całość. Nawet Beata podchodziła czasem do nas jak pracowaliśmy i zachwycała się: „To się rusza! Ale super!”.
W.Ż.: Kuba, czy musiałeś kiedyś przyznać Ninie rację? Albo powiedzieć że ty jej nie miałeś? Jakie to uczucie przyznać rację osobie z mniejszym doświadczeniem?
J.K.: Kurczę, to dla mnie sama przyjemność. Po to spotykamy się z ludźmi, żeby poznawać nowe pomysły. Staram się próbować różnych rzeczy i bardzo często to ja jestem tą osoba, która robi coś dopiero pierwszy raz. Zawsze doceniam, kiedy ktoś potrafi rozpoznać wartość pomysłu niezależnie od tego kim jestem. Wydaje mi się, że to jedyna właściwa reakcja z mojej strony – bycie otwartym na pomysły z zewnątrz niezależnie od tego, czy ktoś skończył jakaś szkołę czy nie.
W.Ż.: Jakie to uczucie, kiedy osoba z większym doświadczeniem przyznaje ci rację, Nina?
N.K.: Dla mnie z czasem dużo łatwiejsze stało się powiedzenie o moim własnym pomyśle, że jest fajny, że mi się podoba. Na samym początku współpracy przychodziłam z dużą nieśmiałością i odruchowo zgadzałam się z tym, co Kuba mówił. Widział to chyba, bo dopytywał o moje zdanie i bardzo chciał, żeby to było wspólne, żeby było w tym widać też mnie. W końcu dodaliśmy kilka elementów mojego pomysłu.
J.K.: Zapomniałaś wspomnieć, że to jak wyświetla się animacja na witrynie jest twoim pomysłem. Fakt, że pokazujemy ją bez tła jest wymyślony przez Ninę. Przyszła z nim na jedno z pierwszych spotkań – dzięki temu uzyskujemy efekt hologramu. Fantastyczna rzecz. Ja myślałem o czymś zupełnie innym, ale propozucka Niny sprawdziła się o wiele lepiej i zwiększa możliwości wykorzystania projektu.
Odwaga w próbowaniu
W.Ż.: Wydaje mi się, że to była dla was bezpieczna przestrzeń? Żeby się rozwijać w czymś nowym, potrzebna jest duża doza odwagi, a żeby powiedzieć „coś mojego jest fajne” potrzeba jej jeszcze więcej!
J.K.: Jeżeli mówimy w kontekście fundacji, to jest dla mnie super sprawa, że mogłem wziąć za ten projekt odpowiedzialność. Kiedy pojawił się pomysł współpracy z Niną, mogłem samodzielnie zaplanować cały proces, ustalić założenia i zrealizować go przy pełnej swobodzie. Jestem pewien, że chciałbym dalej robić takie rozwijające rzeczy, przekazywać moje doświadczenie osobom, które mają na to ochotę. Wydaje mi się, że to, co zrobiła Nina jest naprawdę dużą sprawą. Zostałaś rzucona na głęboką wodę – nauczyłaś się korzystać z programów, z którymi nigdy wcześniej nie miałaś styczności, musiałaś prezentować swoje projekty bezpośrednio przede mną i pracować nad nimi na bieżąco. Jeszcze ze świadomością, że to zostanie gdzieś użyte. Ucząc się z tutoriali można uzyskać dużo fajnych umiejętności, ale niezależnie od tego co się robi, często robi się to z ludźmi i ważna jest sama nauka pracy projektowej.
N.K.: Myślę, że dla ciebie to też dało realistyczne spojrzenie na to, czego można się nauczyć w danym czasie. Nauka animacji 2D była dla mnie na ten moment wystarczająca, a przecież początkowo planowaliśmy też, żebym wykorzystała techniki animacji 3D. Wydaje mi się, że to byłoby już za dużo. Do tej pory robiłam rzeczy, które nigdzie na zewnątrz nie wychodziły, nie były wykorzystywane. Proces projektowy, który ułożył Kuba był dopięty na ostatni guzik. Pracowałam na takich programach jak Adobe Ilustrator czy Adobe After Effects, jednocześnie zachowując spójność z księgą znaku Fundacji Bochińskich. Uczyłam się tego, jak projektować, by animacja dobrze oddawała, co fundacja chce przekazać, a jednocześnie była spójna, artystycznie zadowalająca i zgodna z oczekiwaniami moimi i Kuby.
Z Niną i Kubą rozmawiałam chwilę po skończeniu przez nich projektu animacji, która pojawi się już za chwilę. Od 1 do 9 lipca na elewacji studio Fundacji Bochińskich w PPNT Gdynia będziecie mogli_ły oglądać efekty ich pracy każdego wieczoru. Podczas Gdynia Design Days każda odwiedzająca nas osoba będzie mogła porozmawiać z Beatą i Jarkiem Bochińskim, obejrzeć wystawy Dizajn na Wynos, a pierwszego dnia festiwalu – spotkać się z kuratorką „Blisko”, Anną Siedlecką.
Kuba prowadzi również swoją własną prywatną działalność artystyczną. Możesz znaleźć go na Instagramie i nabyć jedną z jego prac w sklepie internetowym. Ostatnio obronił swoją wystawę dyplomową „Archeologia Archetypu” w Galerii Pionova w Gdańsku, co więcej – został oceniony celująco przez prof. Henryka Cześnika. Zapraszamy na finisaż: 14.07, o godz. 19:00.
Jakub Koncewicz
Artysta wizualny, grafik projektowy i twórca małych form wydawniczych. Autor oprawy graficznej wystaw, absolwent malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.
Nina Kardaś
Studentka pierwszego roku zarządzania instytucjami artystycznymi na Uniwersytecie Gdańskim (spec. menadżerska), praktykantka Fundacji Bochińskich. Zajmuje się projektowaniem oraz fotografią.
Weronika Żołędziowska
Koordynatorka komunikacji Fundacji Bochińskich oraz pracy wolontariuszy_ek i praktykantów_ek. Absolwentka zarządzania instytucjami artystycznymi (spec. menadżerska) na Uniwersytecie Gdańskim.